Ekologiczna żywność nie jest dziwną modą, ale smutną rzeczywistością. To, co dawniej większość z nas kupowała na targach, lub hodowała we własnym ogródku, dzisiaj jest określane mianem „zdrowej żywności”. Z tego wniosek, że produkty obecnie zalegające na sklepowych półkach są...niezdrowe. Niestety, jest w tym dużo prawdy. Masowe produkcje odbywają się kosztem smaku i składników odżywczych. Zawierają konserwanty i antybiotyki, które przedłużają ich świeżość. Stąd też pojawia się coraz więcej drobnych producentów z naszego rodzimego podwórka. Oferują oni żywność uprawianą (hodowaną) zgodnie z naturą, uwzględniają normy europejskie. Jednak produkty „eko” są drogie, w porównaniu ze zwykłymi. Oznacza to, że ich produkcja wymaga większych nakładów. Zatem, czy otwieranie ekologicznego biznesu rzeczywiście ma sens? Wszyscy się zgodzą, że żywność, którą kupimy na wsi ze swojskiego podwórka różni się znacząco smakiem. Szczególnie wyczuć można to w mięsach, które mają intensywniejszy aromat. Warto przypomnieć, że odchowanie kurczaka w przemysłowej hodowli wynosi 6 tygodni, a na wiejskim podwórku potrzeba aż... pół roku, aby uzyskać taka samą wagę zwierzęcia. Różnica jest porażająca. Z tego powodu ekologiczny producent nigdy nie będzie żadną konkurencją w masowej sprzedaży. Pozostaje zatem konkretna specjalizacja i odpowiedni target. Unia Europejska wspiera biznesy, które zamierzają stanowić alternatywę dla producentów masowych. To ogromna pomoc, która pozwoli świeżej firmie rozwinąć skrzydła i przebić się na rynku. Co ciekawe, w Polsce jest dużo mniej małych przedsiębiorstw produkcyjnych, niż w innych krajach europejskich. A przecież warunki i miejsc do rozwoju mamy równie dużo. Oficjalne dane mówią, że w 2010 roku tylko 0,25 procent naszych zakupów dotyczyło eko-żywności. Liczba ta na szczęście wciąż rośnie, co daje optymistyczną prognozę dla polskich przedsiębiorców. Raport oczywiście nie uwzględnia handlu międzysąsiedzkiego i kupowania pysznych warzyw z wiejskiego, przydomowego ogródka. Dane były by z pewnością korzystniejsze.