pobrane

Hej, dzieciaki, znowu nie zgasiłyście światła w łazience! Kochanie, dlaczego nie wyłączysz komputera, przecież już od godziny go nie używasz! Wlałeś do czajnika dwa litry wody, żeby zrobić sobie jedną kawę? Nie trzymaj tak długo otwartej lodówki, bo się rozmrozi! Jestem pewien, że przynajmniej niektóre z tych tekstów słyszeliście już jakiś milion razy (a drugie tyle powiedzieliście swoim dzieciom, o ile już się ich dorobiliście ;)). Nic dziwnego, bowiem energia elektryczna jest coraz droższa, a używanie jej bez celu jest zwyczajnym marnowaniem pieniędzy. Dlatego w wielu rodzinach od najmłodszego wyrabia się u każdego nawyk oszczędzania prądu. W celu oszczędności nabywamy oszczędne żarówki, pilnujemy aby nasz sprzęt nie czuwał w stanie "stand by", kupujemy urządzenia wysokiej klasy, które zużywają mniej energii niż ich tańsze odpowiedniki. Sposobów na takie małe oszczędności jest zatrzęsienie, ale należy zachować w nich umiar, bo w przeciwnym razie można łatwo przesadzić i narazić się nawet na utratę zdrowia. Kiedy jeszcze mieszkałem u rodziców, złapałem przez takie nadmierne oszczędności zapalenie płuc. Żeby nie "marnować" prądu na ogrzewanie dużego domu, ojciec ogrzewał farelką tylko jeden pokój, w którym gnieździła się cała rodzina. Tak właśnie wyglądały nasze zimy - wszyscy na kupie w przegrzanym pokoiku, a kiedy tylko zachciało się komuś herbaty czy wyjść do toalety, to musiał się liczyć z wyjściem do domu niemal tak wyziębionego jak powietrze na zewnątrz. To, co według ojca było genialnym patentem na zaoszczędzenie na rachunkach za energię elektryczną, okazało się dla mnie biletem do przewlekłej choroby płuc. Na szczęście po kilku takich zimach podobne praktyki ustały, ale pewien niesmak pozostał - i wyrobiłem w sobie coś w rodzaju niechęci do oszczędzania energii poprzez takie zachowania. Znalazłem inny sposób na oszczędności - nie zaprzątam sobie głowy pilnowaniem lodówek, telewizorów i krążących pomiędzy nimi dzieci. Po prostu rozejrzałem się dobrze po rynku dostawców energii elektrycznej - co i Wam polecam. Zależnie od miejsca zamieszkania, można w ten sposób oszczędzić miesięcznie nawet do 10 procent wydatków na prąd.